niedziela, 28 lutego 2016
Róże bezimienne
W moim niewielkim ogrodzie rośnie ponad 20 krzewów bezimiennych róż. Są to róże zakupione gdzieś przypadkiem w supermarketach za grosze. Tak, tak - za grosze. Wiem co piszę bo w porównaniu z zakupionymi różami w szkółkach to faktycznie te bezimienne kosztują grosze, w granicach 8-10 zł za sztukę. Są to róże w balotach, z krótkim (przyciętym) systemem korzeniowym z niewielką ilością ziemi,(korzenie zabezpieczone dodatkową folią) a pędy mocno przycięte, zabezpieczone woskiem. Taka róża przeważnie zapakowana jest w piękny kartonik lub folijkę. Nie wiadomo ile czasu spędziły w sklepie, niektóre aż prawie "umierające" ( bo przecież nie ma jak ich podlać) proszą żeby je kupić. Czasami naprawdę można trafić na znane odmiany i kupić je dwa razy taniej niż w szkółce lub centrach ogrodniczych. Takie rośliny mają powodzenie i są chętnie kupowane, czego sama jestem przykładem. Wychodzę z założenia, że może je uratuje, a jak padną to nie będzie szkoda, bo dużo nie kosztowały. Fakt, że nigdy mi nie padły, a za opiekę i dobre serce odwdzięczają się pięknym kwitnieniem.
Nie wiem na czym polega "trik" u tych róż, bo w ogóle nie chorują, pięknie i obficie kwitną aż do późnej jesieni, oraz pięknie pachną. Liście mają błyszczące ciemno zielone, niektóre z domieszką bordowego koloru. Nie kapryszą, są po prostu idealne. Kwiaty w różnej gamie kolorystycznej począwszy od białych, żółtych, różowych a skończywszy na czerwonych i pomarańczowych. Kwiaty pełne, półpełne i pojedyncze. Rosną u mnie w towarzystwie innych roślin i czują się chyba dobrze, co bardzo mnie cieszy.
Żółte i pomarańczowo-łososiowe
z naparstnicą
z niebieskimi przetacznikami
nieznajoma z pnąca różą "Jasmina"
zeszłoroczny, pięknie pachnący nabytek kupiony w donicy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz